piątek, 31 stycznia 2014

Sonnenburg

Gdy w XV wieku świątobliwi joannici budowali swój zamek, nie wiedzieli, że pięć wieków później posłuży on za obóz koncentracyjny i więzienie.

30/31 stycznia 1945 roku

Drogi pełne były uchodźców, gdy SS-mani jechali na wschód. Wyruszyli z Frankfurtu nad Odrą późnym wieczorem, żeby przed nocą zdążyć do Sonnenburga. Świat walił się pod ogniem Armi Czerwonej i każdy Niemiec uciekał na zachód. Oni jednak mieli swoje rozkazy. Bolszewicy zbliżali się w zastraszającym tempie, nie było więc czasu do stracenia.

Więźniami Sonnenburga byli Francuzi, Belgowie, Holendrzy, obywatele Luksemburga i inni. Załoga więzienia pospieszyła z pomocą, ale rozstrzelanie 819 ludzi to i tak dużo pracy. Zimowa noc dłużyła się we krwi i w huku wystrzałów. Po dobiciu ostatnich konających więźniów i podpaleniu zwłok, zmęczeni ewakuowali się wraz z kolegami z załogi za Odrę. W przeciągu dwóch dni jednostki radzieckiej 8 armii gwardii zajęły dzisiejszy Słońsk. Więźniowie Sonnenburga czekali nieruchomo na wyzwolenie.

wtorek, 21 stycznia 2014

Tafla lodu

Dziś krótko o lodzie i chłodzie.

Przez dwa dni nie używałem samochodu, który zaparkowałem niewinnie na chodniku w pobliżu domu. Cały czas padał deszcz i w ujemnej temperaturze od razu zamarzał. W niedzielę, gdy odwoziłem Małą do pracy, krople deszczu zastygały na szybie podczas jazdy. Dopóki nie rozgrzało się we wnętrzu auta, dopóty wycieraczki nie mogły zgarnąć kropel lodu z przedniej szyby.

Dzisiaj, kiedy poszedłem do samochodu, odkryłem dwie rzeczy:
1. Szczęśliwie przez dwa dni nie dostałem mandatu za parkowanie w strefie bez biletu.
2. Warstwa lodu na samochodzie ma pół centymetra grubości, a lód jest gładki i nie do ruszenia przez skrobaczkę.

Silnik zazgrzytał i odpalił po kilku sekundach. Od razu włączyłem podgrzewanie szyb, lecz i tak skucie lodu zajęło około 30 minut. Wnętrze dość szybko się nagrzało i mój syn zdążył zasnąć w foteliku. W tym czasie oprócz cięcia lodu, uciąłem sobie kilka niezobowiązujących pogawędek z przypadkowymi przechodniami. Rozmowę zaczynali raczej przechodnie, a ja chętnie przyjmowałem pokrzepiające słowa.

Na przykład kierowca parkującej obok ciężarówki wsparł mnie płynem do odmrażania szyb. Płyn w plastikowej butelce ze spryskiwaczem, jak płyn do mycia szyb. Niestety lód był za gruby i nie puścił.
Mężczyzna około trzydziestki, wyglądający na "kolesia stąd" przechodząc rzucił, iż na jego samochodzie jest podobna warstwa lodu. Narzekał, że wyjechał i zostawił auto pod opieką brata, ale brat się nie spisał. Dwaj starsi panowie obejrzeli lód, po czym jeden z nich, bardziej odważny i gadatliwy, z zadowoleniem stwierdził, że on jeździ autobusami i na szczęście nie musi skrobać szyb. Inny starszy pan zapytał, czy mam rozmienić 5 złotych do parkomatu, ale nie miałem. Sam zagadnąłem dwóch facetów, o których myślałem, że mieszkają lub pracują w okolicy. Poprosiłem, żeby przynieśli wrzątek, ale okazało się, że nie trafiłem. Mężczyźni nie byli miejscowi i nie mogli mi pomóc.

Skrobanie szyb, a jaka atrakcja dla przechodniów. Mam wrażenie, że Ci, którzy mnie zagadywali, chcieli na swój sposób pomóc :)

Na zdjęciach: To nie tafla lodu na Jeziorze Rusałka, to tafla lodu na moim samochodzie.





Słoneczna autostrada

Autostrada A2, Poznań-Warszawa-Poznań, 7 stycznia 2014

Biednemu wiatr w oczy, a komu słońce w oczy? :)

Lubię A2. Grubo ponad 400 km Europy przez sam środek Polski. Jak rzeka. Kiedy nią jadę, to czasem myślę, że jest tam więcej cudzoziemców, niż w jakimkolwiek innym miejscu w Polsce.

Lubię A2 również dlatego, że jest szybka i słońce prowadzi tam kierowców. Tak jak dwa tygodnie temu. Rano rozjaśniało mi drogę w kierunku Warszawy, a popołudniem odprowadziło do Poznania.

I dziesiątki samolotów tnących niebo.










czwartek, 9 stycznia 2014

O chłopie pańszczyźnianym

Żył sobie człowiek imieniem Mro, który bardzo interesował się historią. Będąc dzieckiem usłyszał w szkole o chłopach pańszczyźnianych. W zamian za użytkowanie ziemi musieli oni pracować na rzecz swojego pana - szlachcica. Dodatkowo obciążały ich daniny na rzecz króla i Kościoła. Poza tym taki chłop musiał przecież pracować, żeby utrzymać swoją rodzinę. Mro ubolewał nad ciężką dolą chłopów pańszczyźnianych i cieszył się beztroską swojego dzieciństwa.

Mro dorósł i pewnego dnia zdecydował, że chce zostać zamożnym człowiekiem. Postanowił zapisywać przychody i wydatki, żeby lepiej kontrolować swoje finanse. Po 15 miesiącach podsumował swoje zapiski.

Spojrzał na wydatki i przypomniały mu się lekcje historii o chłopach pańszczyźnianych ;)






Panie Boże mój, któryś mnie wyrwał z ziemi egipskiej, z domu niewoli...